Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
drobiazgów, których ciągle przybywa.
Czasem nie wytrzymywałem i wracałem biegiem pod górę do sanatorium. Mijałem maleńkie domy, osiedla, jakieś rozpadliny w ziemi, poligon do paintballa, próbowałem tamtego siebie wyprzedzić, może na tak znaczną odległość, żeby zgubić pościg, gdzieś się ukryć.
Zawsze uciekałem. Kiedy już nie pomagały ucieczki mentalne, uciekałem bezpośrednio, fizycznie, coraz przemyślniej, zrywałem się nagle, w przeświadczeniu, że uda mi się zaskoczyć siebie, tego dawnego, wewnętrznego człowieka, pochylonego nad taflą jeziora, wygrzewającego się na plaży, zapatrzonego w horyzont, że mi się uda go pochłoniętego jakąś czynnością zostawić, zbiec z miejsca wypadku siebie i uciec.
Uciec daleko, możliwie najdalej, i śmiać
drobiazgów, których ciągle przybywa. <br>Czasem nie wytrzymywałem i wracałem biegiem pod górę do sanatorium. Mijałem maleńkie domy, osiedla, jakieś rozpadliny w ziemi, poligon do paintballa, próbowałem tamtego siebie wyprzedzić, może na tak znaczną odległość, żeby zgubić pościg, gdzieś się ukryć. <br>Zawsze uciekałem. Kiedy już nie pomagały ucieczki mentalne, uciekałem bezpośrednio, fizycznie, coraz przemyślniej, zrywałem się nagle, w przeświadczeniu, że uda mi się zaskoczyć siebie, tego dawnego, wewnętrznego człowieka, pochylonego nad taflą jeziora, wygrzewającego się na plaży, zapatrzonego w horyzont, że mi się uda go pochłoniętego jakąś czynnością zostawić, zbiec z miejsca wypadku siebie i uciec. <br>Uciec daleko, możliwie najdalej, i śmiać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego