więcej, przenika przez skórę, dosięga wnętrza, niszczy wszystko, co jasność zdołała odbudować, sprawia, że wraca się do miejsca, które raz już się opuściło. Ciemność odsłania, wszystko jest takie, jakie naprawdę jest.<br>Dni spędzone w izolatce były najszczęśliwszymi dniami w moim życiu. Coś się wtedy we mnie złamało, odczuwałem to niemal fizycznie, uświadamiałem sobie, że mogę istnieć inaczej, być gdzie indziej, z kim innym. <br>Zmiana nie nastąpiła nagle, mogłem więc zaobserwować, jak przebiega, i przygotować się już bez oporu, bez wszechobecnego buntu, do nowej roli. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że nie jest to w gruncie rzeczy nic nowego, codziennie stawałem