jak pan widzi, ani bogaci, ani wpływowi. Tłumaczyłem to wiele razy synowi, ale on był jak opętany, jakby ta dziewczyna rzuciła na niego jakieś czary.</></><br>Pani Riegleys wyraziła się o wiele dosadniej.<br><q><transl>- To była suka, suka w rui, na kogo spojrzała, ten gonił ją, dopóki nie wypruł z siebie wszystkich flaków.</></><br><q><transl>- Chuck także?</></><br><q><transl>- Chuck robił wszystko, czego od niego zażądała</></> - mówiła łamiącym się głosem Victoria Riegleys. <q><transl>- Wszystko, spełniał każdą jej zachciankę. A kiedy pytałam go: dlaczego, odpowiadał tylko jedno, że ona mu kazała.</></><br>Wreszcie porucznik Jeremy Voltchynsky zadał pytanie, które mogło zadecydować o przebiegu dalszego śledztwa: <q><transl>- Czy państwa syn, Chuck Riegleys