tak śpieszysz, jak wielbłąd na Saharze, który poczuje wodę, a przy tym i pani :nie może nadążyć za tobą.<br>- Aha, już ci się na żarty zbiera. Przeszło. No, dobrze.<br>Weszli do restauracji, zdjęli palta i zasiedli przy stoliku w małej salce. Zamówili wódkę i kanapki. Żonie Bove zażądało się jednak flaków.<br>- Nie ma flaków, dziś niedziela - odpowiedział kelner.<br>- Jak to, w restauracji może nie być flaków? Przyzwyczajona jestem w domu jeść zawsze w niedzielę flaki. Muszą być flaki.<br>- Co dom, to nie lokal publiczny, proszę szanownej pani, niestety, nie mogę służyć.<br>- Jak pan śmie mówić, że lokal publiczny to nie dom