bliskich, kompanijnych i pułkowych sprawach... O trudach i niedolach służby, co to - wiadomo - zawsze ich pełno i nigdy nie brak czy podchorążemu, czy prostemu żołnierzowi, choćby i, z przeproszeniem, kanceliście...<br>Kazimierz potakiwał oględnie, powściągliwie - świadomy że mówi przecie z podoficerem, a nawet więcej, bo wychowankiem oficerskiej szkoły... Lecz tamten jakoś folgował językowi; wnet, przeszedł od tych spraw, najbliższych żołnierskiej skórze, do ogólniejszych, choć ostrożnych, o stanie kraju napomknień a przytyków.<br><page nr=243> Rzucał przy tym kiedy niekiedy uważne, badające spojrzenia na Kazimierza.<br>On zaś, że to słyszał był co nieco o burzliwych umysłach, szerzących nieukontentowanie w wojsku - począł domyślać się w skrytości ducha