nie miało tabliczek, z czego należało wnosić, że wisieli przypadkowo.<br>- Dobra jest - rozradował się Zoltan Chivay, wskazując na tabliczki. - Widzicie? Przeszły tędy nasze wojska. Nasi chłopcy malowani przeszli do ofensywy, odparli agresora. I mieli, jak widzę, czas na odpoczynek i wojackie rozrywki. <br>- I co to dla nas oznacza?<br>- To, że front przesunął się już, a od Nilfgaardczyków oddziela nas wojsko temerskie. Jesteśmy bezpieczni.<br>- A dymy przed nami? <br>- To nasi - oświadczył pewnym głosem krasnolud. - Palą wioski, w których dano Wiewiórkom nocleg lub spyżę. Jesteśmy już za frontem, powiadam wam. Z tego rozstaja biegnie południowy szlak, który wiedzie do Armerii, prezydium leżącego w