269, trzeci wiersz od góry. Zwracając się do mnie stałeś się na powrót kawalerem, wizyta moja bowiem rozpoczyna proces rozwodowy, a więc nie jesteś już mężem zdradzonym, ipso facto rogi ci już nie przynależą". Co powiedziawszy, rękodzielnik pozbawił inżyniera od ręki rogów, odpadły z trzaskiem, a uwolniony od balastu Wiator, furkocząc klonowym liściem (który widocznie się odlepił), chyżo pobiegł do łazienki, zapomniawszy podziękować, co dobitnie świadczy o stanie psychicznym tego człowieka, przestrzegającego przecież zasad cywilizacji euro-amerykańskiej; rękodzielnik, trzymając w ręku rogi, mógł teraz do woli zachwycać się solidnością i bogactwem tej konstrukcji, chciał zabrać je do domu, ale stanowczo się