Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Po bokach gwardziści już zaczęli spychać doborowe oddziały Białych, tu jednak, w środku, Garłaj dawał odpór Szerszeniom. Ze trzydziestu wojowników Miasta leżało martwych, a Garłaj nie cofnął się choćby o krok.
Toszi, spostrzegłszy co się dzieje, pchnęła na pole bitwy gońca. Chłopak przemknął między walczącymi zwinnie jak wiewiórka. Zmierzał ku furkoczącemu ponad głowami żołnierzy zielonemu proporcowi. Tam walczył Kog, setnik gwardzistów, najmocniejszy spośród nich.
Goniec zatrzymał się obok proporca Koga. Uderzył w przyczepiony do pasa bębenek. Jego dłonie wybijać zaczęły rytm przyzywania: ra-ta, ra-ta, ta-ta, ra-ta. Nie trwało długo, gdy z kłębowiska walczących wojowników wynurzył się Kog
Po bokach gwardziści już zaczęli spychać doborowe oddziały Białych, tu jednak, w środku, Garłaj dawał odpór Szerszeniom. Ze trzydziestu wojowników Miasta leżało martwych, a Garłaj nie cofnął się choćby o krok.<br>Toszi, spostrzegłszy co się dzieje, pchnęła na pole bitwy gońca. Chłopak przemknął między walczącymi zwinnie jak wiewiórka. Zmierzał ku furkoczącemu ponad głowami żołnierzy zielonemu proporcowi. Tam walczył Kog, setnik gwardzistów, najmocniejszy spośród nich.<br>Goniec zatrzymał się obok proporca Koga. Uderzył w przyczepiony do pasa bębenek. Jego dłonie wybijać zaczęły rytm przyzywania: ra-ta, ra-ta, ta-ta, ra-ta. Nie trwało długo, gdy z kłębowiska walczących wojowników wynurzył się Kog
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego