Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
ten swój instrument... Rzadko kim się tyle zajmują. Normalnie to już na diagnozie popodłączają docięte kable, wprowadzą czujniki we wszystkie dziury, odczytają informację, sprawdzą jeden raz, drugi. A potem przetworzenie, optymalizacja, procesor wyrzuca, jakiego zabiegu albo jakich lekarstw i w jakiej ilości potrzeba. Teraz mało kiedy człowiek ma cokolwiek do gadania.
- Kto to ten Tubiełło?
- Sabin Tubiełło, lekarz, który cię dzisiaj badał.
- Jaki tam Tubiełło, Tubiełło! - odezwał się Żebujka spod okna. - Zwyczajnie, Bielewicz Stefan, i tyle. Mój stary z jego dziadkiem zapieprzali na warsztacie w "Agromie".
Bartka coś tknęło i zrobił przerażoną minę.
- Tak cię oglądał, tak obstukiwał, jeszcze przyprowadził tę
ten swój instrument... Rzadko kim się tyle zajmują. Normalnie to już na diagnozie popodłączają docięte kable, wprowadzą czujniki we wszystkie dziury, odczytają informację, sprawdzą jeden raz, drugi. A potem przetworzenie, optymalizacja, procesor wyrzuca, jakiego zabiegu albo jakich lekarstw i w jakiej ilości potrzeba. Teraz mało kiedy człowiek ma cokolwiek do gadania.<br>- Kto to ten Tubiełło?<br>- Sabin Tubiełło, lekarz, który cię dzisiaj badał.<br>- Jaki tam Tubiełło, Tubiełło! - odezwał się Żebujka spod okna. - Zwyczajnie, Bielewicz Stefan, i tyle. Mój stary z jego dziadkiem zapieprzali na warsztacie w "Agromie".<br>Bartka coś tknęło i zrobił przerażoną minę.<br>- Tak cię oglądał, tak obstukiwał, jeszcze przyprowadził tę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego