przywieźli protezę. "Eeee", odpowiedział Vaszko. "Jest weekend, moi ludzie chcą wyjechać, odpocząć. Może w poniedziałek...". Ale przecież śmierć nie będzie czekała do poniedziałku.<br><br>I chłopiec umarł.<br><br><tit>Szalony duet</><br><br>Religa, wstrząśnięty i zrozpaczony, zawołał wtedy do siebie ROMANA KUSTOSZA. Młodego bioelektronika, który pracował w klinice jako technik obsługujący aparaturę medyczną. Kręcił gałeczkami, obserwował wykresy... <br>- Romku, robimy nasze sztuczne serce - oznajmił mu.<br>- W polskich warunkach to niemożliwe, panie profesorze - jak zwykle spokojnym głosem odpowiedział flegmatyczny okularnik.<br>Dopiero kiedy Religa zaczął krzyczeć i "rzucać kurwami", Kustosz obiecał, że zastanowi się nad problemem. - Będzie ciężko - mruczał pod nosem.<br><br>Do Romka Kustosza dołączył ZBYSZEK NAWRAT, biofizyk