Typ tekstu: Książka
Autor: Sekuła Helena
Tytuł: Ślad węża
Rok: 2004
Instytucie okazywał się bardziej łakomą zdobyczą.
- Proszę do mnie, kolego.
Bez przystawania zagarniał ramieniem przypadkowo zaplątanego w strefę grawitacji, i tyle ich Bogna widziała, po wszystkich zasłyszeniach ciekawa osobnika, który był pierwszym po Bogu wśród kadry, jeśli za Absolut uznać profesora.
Z początku magistrzy jeawili się Bognie jako monolit nieznośnych gamoni, następnie jako gromada niezgułów wciąż zapominających coś dodać, ująć, albo przeinaczyć w beznadziejnie monotonnych schematach.
Nie zawsze były to wykresy, czyli słupki, słupy, kostki albo barwne plamy, koła począstkowane na nierówne kawałki, nie zawsze figury geometryczne. Zlecano jej również rysunki na określony temat. Kanciaste ludziki, zwierzęta, martwe natury.
I wówczas
Instytucie okazywał się bardziej łakomą zdobyczą.<br>- Proszę do mnie, kolego.<br>Bez przystawania zagarniał ramieniem przypadkowo zaplątanego w strefę grawitacji, i tyle ich Bogna widziała, po wszystkich zasłyszeniach ciekawa osobnika, który był pierwszym po Bogu wśród kadry, jeśli za Absolut uznać profesora.<br>Z początku magistrzy jeawili się Bognie jako monolit nieznośnych gamoni, następnie jako gromada niezgułów wciąż zapominających coś dodać, ująć, albo przeinaczyć w beznadziejnie monotonnych schematach.<br>Nie zawsze były to wykresy, czyli słupki, słupy, kostki albo barwne plamy, koła począstkowane na nierówne kawałki, nie zawsze figury geometryczne. Zlecano jej również rysunki na określony temat. Kanciaste ludziki, zwierzęta, martwe natury.<br>I wówczas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego