Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
policzy, wszystko.
Ujrzawszy, że rachunek wynosi dziewięćdziesiąt pięć złotych, nie okazał najmniejszego zdziwienia. Odliczył sto złotych.
- Reszty proszę nie wydawać.
Łyknął jeszcze trochę wina, ręce włożył w kieszenie spodni i wstał z fotelika.
- No... Panowie...

Tam już ktoś za plecami Romana śmiał się ubawiony tą sceną, rozmowy ucichły, rozweselone twarze gapiły się, mrugały oczami, zdawały się mówić: "Niech pikuś połknie cukier, potem pan wepchnie ci do buzi pięćdziesiąt groszy, he, he..." Roman próbował uśmiechnąć się, jednakowoż uśmiech ten wydał mu się bardziej błazeński niżeli gniewne marszczenie czoła. Nie oglądając się czuł, że niebieskie oczy Skoszyckiego skryły się wstydliwie za teczką tygodnika
policzy, wszystko.<br>Ujrzawszy, że rachunek wynosi dziewięćdziesiąt pięć złotych, nie okazał najmniejszego zdziwienia. Odliczył sto złotych.<br>- Reszty proszę nie wydawać.<br>Łyknął jeszcze trochę wina, ręce włożył w kieszenie spodni i wstał z fotelika.<br>- No... Panowie...<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Tam już ktoś za plecami Romana śmiał się ubawiony tą sceną, rozmowy ucichły, rozweselone twarze gapiły się, mrugały oczami, zdawały się mówić: "Niech pikuś połknie cukier, potem pan wepchnie ci do buzi pięćdziesiąt groszy, he, he..." Roman próbował uśmiechnąć się, jednakowoż uśmiech ten wydał mu się bardziej błazeński niżeli gniewne marszczenie czoła. Nie oglądając się czuł, że niebieskie oczy Skoszyckiego skryły się wstydliwie za teczką tygodnika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego