Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
dał.
- Szyfrant jest jeszcze?
- Jest, jest u siebie. I pani sekretarka też.
Przeskoczył zwinięty kłąb chodnika w połowie schodów jak zbyt wysoki próg. Ledwie otworzył drzwi, Judyta wstała zza biurka i rzuciła mu się na szyję jak uratowanemu. Całowała. Nie objął jej, stał z opuszczonymi rękami. Ciepłe, duże, życzliwe ciało garnęło się do niego, widział tuż przed sobą żyłkowane niebiesko powieki, łagodne orzechowe oczy.
- Gniewasz się? Nie wybaczysz? Istvan, zrozum, Bajcsy miał informację od jakiejś kobiety, absolutnie pewną, że z tą Australijką odpłynąłeś z Koczinu. Słuchaj, ja dzwoniłam do ciebie nad morze. W hotelu powiedzieli, że nie ma takiego. Oni zawsze
dał.<br>- Szyfrant jest jeszcze?<br>- Jest, jest u siebie. I pani sekretarka też.<br>Przeskoczył zwinięty kłąb chodnika w połowie schodów jak zbyt wysoki próg. Ledwie otworzył drzwi, Judyta wstała zza biurka i rzuciła mu się na szyję jak uratowanemu. Całowała. Nie objął jej, stał z opuszczonymi rękami. Ciepłe, duże, życzliwe ciało garnęło się do niego, widział tuż przed sobą żyłkowane niebiesko powieki, łagodne orzechowe oczy.<br>- Gniewasz się? Nie wybaczysz? Istvan, zrozum, Bajcsy miał informację od jakiejś kobiety, absolutnie pewną, że z tą Australijką odpłynąłeś z Koczinu. Słuchaj, ja dzwoniłam do ciebie nad morze. W hotelu powiedzieli, że nie ma takiego. Oni zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego