Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się rzecz, której nikt, ze
mną włącznie, nie oczekiwał.
Dziadek dźwignął się na marach, obrócił.
I półleżąc, wsparty na łokciu, przesłał nam kościstą ręką znak.
Pożegnania czy pozdrowienia?
Któż to rozstrzygnie?
Nawet gapie z wrażenia zaniemówili.
I nastała chwila ciszy, godna tego człowieka.
Wyższa nad serca i umysły całej naszej gawiedzi.
Przeminęła i nie będzie jej więcej.
Kondukt przecisnął się wąskimi schodami w dół, a wtedy
rozpostarły się wrota na świat, przy których już czekał w pogotowiu
kędzierzawy Oberteufelführer Tęgawek.
Na moment zatrzymali się w progu na podeście.
Wówczas książę schylił się nad Dziadkiem i okrył go pod brodę
naszą banderą
się rzecz, której nikt, ze <br>mną włącznie, nie oczekiwał.<br> Dziadek dźwignął się na marach, obrócił.<br> I półleżąc, wsparty na łokciu, przesłał nam kościstą ręką znak.<br> Pożegnania czy pozdrowienia?<br> Któż to rozstrzygnie?<br> Nawet gapie z wrażenia zaniemówili.<br> I nastała chwila ciszy, godna tego człowieka.<br> Wyższa nad serca i umysły całej naszej gawiedzi.<br> Przeminęła i nie będzie jej więcej.<br> Kondukt przecisnął się wąskimi schodami w dół, a wtedy<br>rozpostarły się wrota na świat, przy których już czekał w pogotowiu<br>kędzierzawy Oberteufelführer Tęgawek.<br> Na moment zatrzymali się w progu na podeście.<br> Wówczas książę schylił się nad Dziadkiem i okrył go pod brodę<br>naszą banderą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego