jednej z ofiar <q>"hrubieszowskiego wampira"</>, sześćdziesięcioczteroletni Edward K. Chciał pomścić śmierć swojej trzydziestoośmioletniej córki, która osierociła dwoje małych dzieci. Bardziej wierzył w zasadę "oko za oko" niż w sprawiedliwość machiny sądowniczej.<br>Podczas przesłuchania powiedział, że do sądu przyszedł po to, żeby zobaczyć twarz mordercy swojej córki, a siekierę, nóż i gaz zabrał <q>"na wszelki wypadek"</>. Później, w trakcie rozprawy, kiedy zobaczył bezczelnie uśmiechniętą twarz zbrodniarza, postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość. Wyszedł z sali i zaczaił się na korytarzu.<br>Wiadomo było, że będzie odpowiadał nie tylko za usiłowanie umyślnego zabójstwa. Także za czynną napaść na policjantów. Mieszkańcy Annopola, jego rodzinnej wsi, zapowiedzieli, że