a ja o nic nie pytałam, ale wiedziałam, że dzieje się coś złego, i czułam strach. Ten strach nigdy mnie nie opuścił.<br><br>Mama kupowała miodowe ciasteczka w "Miodosytni" na rogu Marszałkowskiej i placu Zbawiciela i często rozmawiała z panią Renią, która tam pracowała. Jej mąż, pan Stefan, był inżynierem w gazowni. Pewnego dnia mama mówi do niej, mam zmartwienie, bo muszę się przenieść do getta. Dlaczego? - zdziwiła się pani Renia. Bo jestem Żydówką. Och, niech pani tam nie idzie. Kiedy muszę. Nie, pani nie może tam iść...<br><br>Pani Renia miała znajomego adwokata, który się w niej kochał i wszystko by dla