nawet nie tyle przed<br>ojcem, co przed samym zaskoczeniem, bo nie lubiłem być zaskakiwany,<br>nawet wtedy, gdy miało to na celu sprawienie mi większej przyjemności,<br>odczuwałem je jako przemoc, jako podpatrzenie, rozpoznanie mojej<br>słabości, a nawet wtargnięcie poza granice samopoczucia, gdzie się na<br>ogół człowiek siebie już nie spodziewa, lecz gdzie każdy jest już<br>domysłem, czyimś osądem, wyobrażeniem czyimś, a więc mimo woli sobą.<br> - Skąd ten koń? - spytałem z wyrzutem i w tej samej chwili zląkłem<br>się, że ojciec zechce mi rzetelnie odpowiedzieć, aby ośmieszyć moją<br>podejrzliwość.<br> Udał jednak, że nie słyszy. Wyciągnął spod siedzenia jakąś szmatę i<br>zaczął troskliwie ocierać