się w malowniczych basenach, wirujące na parkietach restauracji i kawiarń, wydające okrzyki uznania i podziwu co krok i co chwila. Żółknące z zazdrości twarze i stające w słup oczy zagranicznych architektów kłębiły się przed nim w sennych majakach.<br> Tytuły pochwalnych artykułów w prasie krajowej i zagranicznej ukazywały mu się wszędzie, gdziekolwiek spojrzał, skakały po wszystkich ścianach i sufitach we wszystkich językach, jakie znał i jakich nie znał, a raz nawet utkwił mu w pamięci nad wyraz pochlebny napis arabskimi robaczkami wykonany, którego wprawdzie nie tylko nie rozumiał, ale nawet nie potrafił odczytać, który jednakże, co wiedział z całą pewnością, był najbardziej