Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
nigdy nie trzymała się prosto, lecz pochylona nieco na bok nadawała spojrzeniu niekiedy cechy senności, niekiedy znów kokieterii. W tym przegięciu głowy mieściło się wiele nieświadomego wdzięku Ireny. Stan miała przydługi, ale wadę budowy pokrywała zręcznie plisowanymi spódnicami i wysoko noszonym paskiem. Ale największą jej ozdobą były ręce, którymi umiała gestykulować, nadając palcom wymowę bardziej wyrazistą niż słowom i uśmiechom.
Na prośbę Andrzeja Anna, która była rzeźbiarką, zdjęła po śmierci Ireny formę jej pięknej ręki i teraz gipsowy odlew leżał na biurku w swej martwej bieli.
Po wypiciu kawy Andrzej przeniósł odlew na bidermayerowski stół w głębi pokoju, opróżniony i jakby
nigdy nie trzymała się prosto, lecz pochylona nieco na bok nadawała spojrzeniu niekiedy cechy senności, niekiedy znów kokieterii. W tym przegięciu głowy mieściło się wiele nieświadomego wdzięku Ireny. Stan miała przydługi, ale wadę budowy pokrywała zręcznie plisowanymi spódnicami i wysoko noszonym paskiem. Ale największą jej ozdobą były ręce, którymi umiała gestykulować, nadając palcom wymowę bardziej wyrazistą niż słowom i uśmiechom.<br>Na prośbę Andrzeja Anna, która była rzeźbiarką, zdjęła po śmierci Ireny formę jej pięknej ręki i teraz gipsowy odlew leżał na biurku w swej martwej bieli.<br>Po wypiciu kawy Andrzej przeniósł odlew na bidermayerowski stół w głębi pokoju, opróżniony i jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego