Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
i rzekł:
- Co to ja chciałem powiedzieć? Babka ocknęła się, zrozumiała w lot intencje posterunkowego.
- Może kieliszeczek smorodinówki? Sama nastawiałam.
- Na służbie jestem, ale jeden nie zaszkodzi. Pani Linsrumowa nalała ulubioną dawkę, określaną zwykle "po gradusy".
- Powiem coś do wierszy: wypijemy kieliszek pierwszy - rzekł pan Maciejko, ujmując delikatnie szkło wypełnione gęstym jak zakrzepła krew napitkiem. Chłopak skorzystał z chwilowej nieuwagi Babki pochłoniętej obserwacją posterunkowego, który z niezwykłą subtelnością wprowadzał nalewkę do swego organizmu, i bardzo zręcznie skrył się za piec chlebowy. Tu odnalazł w duchówce obiad: omszały sadzą sagan pełen zupy zwanej "łotyską".
Za oknem spadał łagodnie ku ziemi daszek kryty
i rzekł:<br>- Co to ja chciałem powiedzieć? Babka ocknęła się, zrozumiała w lot intencje posterunkowego.<br>- Może kieliszeczek smorodinówki? Sama nastawiałam.<br>- Na służbie jestem, ale jeden nie zaszkodzi. Pani Linsrumowa nalała ulubioną dawkę, określaną zwykle "po gradusy".<br>- Powiem coś do wierszy: wypijemy kieliszek pierwszy - rzekł pan Maciejko, ujmując delikatnie szkło wypełnione gęstym jak zakrzepła krew napitkiem. Chłopak skorzystał z chwilowej nieuwagi Babki pochłoniętej obserwacją posterunkowego, który z niezwykłą subtelnością wprowadzał nalewkę do swego organizmu, i bardzo zręcznie skrył się za piec chlebowy. Tu odnalazł w duchówce obiad: omszały sadzą sagan pełen zupy zwanej "łotyską".<br>Za oknem spadał łagodnie ku ziemi daszek kryty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego