staję na palcach, całą klatkę piersiową wypełniam, i nie mogę wypuścić... powietrza... ciało opada, właściwie to jest runięcie... w dół, gwoździe trzymają, o, głośno stęknęło drewno, jakby miało te gwoździe teraz wyrwać, roztrzaskać na tysiące drzazg mocne drewno poziomej belki, opada tak szybko, ale jeszcze jest za wcześnie, ciało jest giętkie, ciało jest jeszcze dobre, ścięgna i mięśnie są mocne, jakby do tego zostały stworzone. <br><br>Jeszcze tego lata złożyłem wszystkie wymagane dokumenty w sekretariacie nowo wybudowanej szkoły, tak zwanym centrum kształcenia ustawicznego. Budynek stał wśród bezładnie rozrzuconych blokowisk, które obejmowały dwa sąsiadujące ze sobą miasta, był tak samo brzydki i ordynarny