Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
poprawy nie widać.
- Co robić, co dzień gorzej się czuję.
- Może by do szpitala pan poszedł, jeszcze mi pan tu umrze i będę miała kłopot.
Odwrócił się do ściany i nic nie odpowiedział. Straszliwe przygnębienie wytworzyło w nim skorupę niewrażliwości na wszystko, co się wokół działo. To wiedział tylko, że ginie marnie, i końca wyczekiwał z upragnieniem. Nonsensem było reagować na przykrości życia, skoro i tak miało go ono opuścić. Zamierzał usnąć czy w ogóle pogrążyć się w jakimś odrętwieniu, ale raptem posłyszał głos nad sobą:
- Może śpi, to nie trzeba go budzić.
- E, gdzie tam, po całych dniach się wyleguje
poprawy nie widać.<br>- Co robić, co dzień gorzej się czuję.<br>- Może by do szpitala pan poszedł, jeszcze mi pan tu umrze i będę miała kłopot.<br>Odwrócił się do ściany i nic nie odpowiedział. Straszliwe przygnębienie wytworzyło w nim skorupę niewrażliwości na wszystko, co się wokół działo. To wiedział tylko, że ginie marnie, i końca wyczekiwał z upragnieniem. Nonsensem było reagować na przykrości życia, skoro i tak miało go ono opuścić. Zamierzał usnąć czy w ogóle pogrążyć się w jakimś odrętwieniu, ale raptem posłyszał głos nad sobą:<br>- Może śpi, to nie trzeba go budzić. &lt;page nr=218&gt;<br>- E, gdzie tam, po całych dniach się wyleguje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego