by oczywiście powiedzieć, że wystawę tej gałęzi sztuki łatwiej było zrobić, bo ilustratorów jest mniej niż np. malarzy, bo "samo życie" przeprowadzało selekcję prac, wyręczając niejako jury wystawy. A otóż to. "Sama życie", w osobach wydawców, redaktorów, rzeczywiście się wtrąca do spraw tej dziedziny sztuki. No, i sztuka ta nie ginie, nie, więdnie, nie szarzeje? A no, jakoś nie. Przeciwnie - zdaje się kwitnąć i barwami swymi czarować. Taka jest już jej dziwna natura. (Ale dlaczego między tymi barwami nie zalśniła gama kolorów Henryka Tomaszewskiego?).<br>O zbiorowych wystawach pisze się zwykle - od góry, od wierzchołków, szczytowych osiągnięć. Ta wystawa zmusza do spojrzenia