ale wtedy nie siedzieli tak długo. A jeszcze później zaczęli przychodzić sami panowie, wieczorami w inne dni, z kwiatami i szampanem. Zwłaszcza jeden długo przychodził. Elegancki, młody, przystojny. I on też najdłużej zostawał, ale nigdy do rana. Taka spod piątki, plotkara, spotyka mnie kiedyś na schodach i wrzeszczy na cały głos: Panie Antoni, coś z nią trzeba zrobić. Z kim, pytam. No jak to z kim, z tą niby-artystką, wszyscy tylko: artystka i artystka, a to zwykła małpa, co cudzymi mężami się zajmuje. Dosyć już tych hałasów po nocach. Jak pan nic nie zrobi, zamelduję w administracji. Powiedziała też, że