Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
z taką furią rzucili się na bianchich, na humiliatów, na bractwo Gerarda Groote, na beginki i begardów, na Husa. Psiakrew, za cud uważam, że nie spalili Poverella, Franciszka Biedaczyny! Ale boję się, że codziennie płonie gdzieś stos, a na nim jakiś anonimowy, nikomu nie znany i zapoznany Poverello.
Reynevan pokiwał głową.
- Dlatego - dokończył Horn - tak mnie to denerwuje.
Reynevan kiwnął raz jeszcze. Urban Horn przypatrywał mu się uważnie.
- Rozgadałem się, nie ma co - ziewnął. - A niebezpieczne potrafi być takie gadanie. Niejeden już sam sobie gardło, jak mówią, własnym przydługim ozorem poderżnął... Ale ja ci ufam, Lancelocie. Nawet nie wiesz, dlaczego.
- Ależ
z taką furią rzucili się na bianchich, na humiliatów, na bractwo Gerarda Groote, na beginki i begardów, na Husa. Psiakrew, za cud uważam, że nie spalili Poverella, Franciszka Biedaczyny! Ale boję się, że codziennie płonie gdzieś stos, a na nim jakiś anonimowy, nikomu nie znany i zapoznany Poverello. <br>Reynevan pokiwał głową. <br>- Dlatego - dokończył Horn - tak mnie to denerwuje.<br>Reynevan kiwnął raz jeszcze. Urban Horn przypatrywał mu się uważnie. <br>- Rozgadałem się, nie ma co - ziewnął. - A niebezpieczne potrafi być takie gadanie. Niejeden już sam sobie gardło, jak mówią, własnym przydługim ozorem poderżnął... Ale ja ci ufam, Lancelocie. Nawet nie wiesz, dlaczego. <br>- Ależ
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego