Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
kłamać.
Czysty idiotyzm! Wzruszył ramionami.
- Każ się podkuć, Kulesza - powiedział
prawie głośno. I za chwilę to jeszcze, że głupiemu
los sprzyja, bo chociaż lazł głośno jak bawół,
nikt go nie zauważył, nie wstawił mowy i nie przepędził
z wrzaskiem.
Nie przepędził, bo kuchnia była pusta. Dodał zatem
do bawołu i głupca frajera w czepku urodzonego, i rozejrzał
się bacznie wokół w poszukiwaniu tego, po co przyszedł.
Na stołku leżał fartuch pani Heni, szefowej - zawiązać
by rękawy na supły, niechby poćwiczyła cierpliwość
za przypalane zupy i konszachty z Grubą. W wielkim garze
na podłodze żółciły się obrane już na
obiad, zalane wodą
kłamać.<br>Czysty idiotyzm! Wzruszył ramionami.<br>- Każ się podkuć, Kulesza - powiedział <br>prawie głośno. I za chwilę to jeszcze, że głupiemu <br>los sprzyja, bo chociaż lazł głośno jak bawół, <br>nikt go nie zauważył, nie wstawił mowy i nie przepędził <br>z wrzaskiem.<br>Nie przepędził, bo kuchnia była pusta. Dodał zatem <br>do bawołu i głupca frajera w czepku urodzonego, i rozejrzał <br>się bacznie wokół w poszukiwaniu tego, po co przyszedł.<br>Na stołku leżał fartuch pani Heni, szefowej - zawiązać <br>by rękawy na supły, niechby poćwiczyła cierpliwość <br>za przypalane zupy i konszachty z Grubą. W wielkim garze <br>na podłodze żółciły się obrane już na <br>obiad, zalane wodą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego