Warszawie, zachował autentyczny wygląd. I tynki, i gipsy przedwojenne. Tutaj przyszłam na świat w pewien deszczowy, listopadowy wieczór. <br>Stoję na schodkach Biblioteki Krasińskich i nie przechodzę na drugą stronę. Biegłam do Grzesia, a teraz boję się go zobaczyć. Kręcę się bez sensu po ulicy. Gdy tu mieszkałam, nie było jeszcze gmachu szkoły. Pamiętam ruiny, okaleczone drzewa... Teraz jest ładnie, elegancko, gładko. Wtedy było - pięknie. <br> Moja matka też umarła młodo. "Też". Skurcz strachu. Spazm aż do brzucha, do dna. Zamykam oczy. Mamusiu!... - "Czy można bez operacji?... - Nie, nie można". Nie chcę operacji. I nie będę czekać, aż... <br>Usnąć, po prostu usnąć i