piach i żwir. Nie auta, ale straszydła z piekieł siejące niepokój.<br>Uśmiechnął się pojmując, że woły z rojami much pasących się na obdartych karkach, skrzypiące tarcze kół, palma, która niechętnie odchodzi, są dla chłopów cząstką natury, powszedniego ładu. Ci drzemiący półnadzy woźnice pewno myślą: gdzie i po co biali tak gnają, ku czemu się spieszą? Czy nie wiedzą, że wszystko, co zdobędą, oddadzą, a to, co posiedli, porzucą...<br>Istvan próbował doścignąć Francuza, jednak Maurice prowadził auto po mistrzowsku. Bystro oceniał odległość i szybkość wozu, potrafił się przemknąć nie zahaczając za wystające, okute miedzią osie arb, a Terey utykał, wytracał szybkość. Chciał