bieżącą wodą. Mieliśmy także prymus, na którym gotowaliśmy herbatę. Stołowała nas lokatorka z drugiego piętra, pani Rosińska, jejmość tęga i pulchna, z przylepionym do twarzy łagodnym uśmiechem, cechującym osoby o przytępionyrm słuchu.<br><br>Podobało mi się to studenckie życie, jak je nazywał ojciec. Zachowywał właściwą mu pogodę ducha. Widziałem jednak, że gnębi go dwuznaczna sytuacja, brak odpowiedniej pracy, a zwłaszcza rozbicie rodziny.<br><br>Po zamknięciu warsztatu, w pogodne letnie popołudnia chodziliśmy do Ogrodu Saskiego tak pięknego o tej porze roku. Były to wspaniałe i niezapomniane chwile, gdyż ojciec, obdarzony niezwykłą pamięcią, opowiadał mi kolejno wszystkie mity greckie, potem dzieje wojny trojańskiej, historię wypraw