motyw, że zostaję rozpoznany gdzieś na mieście i zgraja chwyta mnie, powala, kopie. Niekiedy rozbierali mnie do naga, by szydzić z wątłej budowy, tłum rżał, bił brawo; i działo to się w centralnych punktach Warszawy: na MDM--ie, placu Unii, na rogu Alej i Marszałkowskiej; to ten od nich, ta gnida - szeptano w tramwajach i autobusach, wskazując mnie palcem i gdy zobaczyłem Milenę w barze "Pod Dwójką", Milenę ściągającą wzrok i pożądanie Polaków, zrozumiałem, że ona w razie czego uratuje mnie, ocali. Starczy, że stanie gdzieś obok, wykona jeden ze swych kurewskich grepsów i wtedy ta swołocz odstąpi ode mnie, oszczędzi