narzucił potrzebę ścisłej, ascetycznej hierarchii we wszystkich sprawach umysłu, łącznie ze wszystkim co dotyczy sztuki. Tutaj za największy grzech uważał stawianie tego co drugorzędne na równi z pierwszorzędnym. Przede wszystkim jednak słuchałem go jak się słucha proroka, który, jak sam mówił, kochał ludzi "starą miłością zużytą przez litość, samotność i gniew" i dlatego rzucał ostrzeżenie szalonemu światu pędzącemu ku katastrofie. Dowiadywałem się od niego, że katastrofa jest nieunikniona, ale też dowiadywałem się, że wielki pożar wróżony przez niego będzie tylko częścią szerszego dramatu, który musi być dograny do końca.<br>Głębsze przyczyny widział w błędnym kierunku obranym przez naukę XVIII wieku, co