Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
podręczny diagnoster i pójść ze mną - mówił Hunt, odwiesiwszy ergokarabinek na lep-szelki.
- Tu mnie zastrzel - warknął Roacher. - Nigdzie nie idę.
Spolaryzował ledunek, przejrzał się w ścianie. Z kieszeni kitla wyjął pojemnik i nasprayował sobie na ranę gruby opatrunek. Rękawem starł krew. Przez cały czas czynił do siebie dzikie grymasy gniewu i rozpaczy.
AGENT3 z powrotem wziął Marinę na ręce. Roacher odprowadził ich spojrzeniem aż do zagraffitowanych drzwi.
- I tak umrze, na głodzie energetycznym zeżre ją samą - rzekł, gdy miał już pewność, że olbrzymi fenoazjata go nie usłyszy. Sędzia ani się zawahał, widać Roacher przynajmniej w to wierzył.
- Niech pan zabierze
podręczny diagnoster i pójść ze mną - mówił Hunt, odwiesiwszy ergokarabinek na lep-szelki. <br>- Tu mnie zastrzel - warknął Roacher. - Nigdzie nie idę.<br>Spolaryzował &lt;orig&gt;ledunek&lt;/&gt;, przejrzał się w ścianie. Z kieszeni kitla wyjął pojemnik i nasprayował sobie na ranę gruby opatrunek. Rękawem starł krew. Przez cały czas czynił do siebie dzikie grymasy gniewu i rozpaczy. <br>AGENT3 z powrotem wziął Marinę na ręce. Roacher odprowadził ich spojrzeniem aż do zagraffitowanych drzwi. <br>- I tak umrze, na głodzie energetycznym zeżre ją samą - rzekł, gdy miał już pewność, że olbrzymi &lt;orig&gt;fenoazjata&lt;/&gt; go nie usłyszy. Sędzia ani się zawahał, widać Roacher przynajmniej w to wierzył. <br>- Niech pan zabierze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego