Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Metropol
Nr: 02.23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
na tej ulicy!"
Sąsiad to człowiek obyty w świecie. Stało się, jak zapowiadał. A swoją drogą, te amerykańskie samochody to cholerna tandeta! Wystarczy, że zawadzi jeden o drugiego i zaraz obydwa wybuchają. Kudy im tam do polskich syrenek z lat 60.! W razie ataku na przydrożne drzewo tylko blacha się gniotła, a nawalony jak stodoła kierowca lądował w szpitalu. Bez pośrednictwa lekarza pierwszego kontaktu. Mowy nie było o pożarze!
Kiedyś, jak tylko zbliżała się rocznica Rewolucji Październikowej, na wszystkich ekranach między Bugiem a Nysą starszina Aleksiej razem z lejtnantem Wanią tłukli białoruskich burżujów, zdobywali Berlin albo rozminowywali kołchozy. Raz grały cekaemy
na tej ulicy!"<br>Sąsiad to człowiek obyty w świecie. Stało się, jak zapowiadał. A swoją drogą, te amerykańskie samochody to cholerna tandeta! Wystarczy, że zawadzi jeden o drugiego i zaraz obydwa wybuchają. Kudy im tam do polskich syrenek z lat 60.! W razie ataku na przydrożne drzewo tylko blacha się gniotła, a nawalony jak stodoła kierowca lądował w szpitalu. Bez pośrednictwa lekarza pierwszego kontaktu. Mowy nie było o pożarze!<br>Kiedyś, jak tylko zbliżała się rocznica Rewolucji Październikowej, na wszystkich ekranach między Bugiem a Nysą &lt;foreign&gt;starszina&lt;/&gt; Aleksiej razem z lejtnantem Wanią tłukli białoruskich burżujów, zdobywali Berlin albo rozminowywali kołchozy. Raz grały cekaemy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego