Czule poklepał skrzydło myśliwca, otarł łzę, która popłynęła po policzku. Kilkadziesiąt sekund po pożegnaniu samolotu pułkownik zachwiał się, spojrzał ostatni raz w niebo i upadł. Atak serca, rozległy wylew, żadnych szans na ratunek.<br><q>- Jemu po prostu pękło serce</> - mówi major Ryszard Marcinkowski (56 l.), pilot z Malborka, 2,5 tysiące godzin w powietrzu.<br><q>- Żył tym, co robił. W dzisiejszych czasach takich ludzi już nie ma. Dlatego jestem dumny, że go znałem</> - dodaje porucznik Jerzy Gładziuk (44 l.).<br>Tak naprawdę życiem pułkownika Głąba były samoloty. Potrafił o nich opowiadać godzinami. Najbardziej lubił stare, lekceważone przez wielu Migi-21. To na nich uczył się