smutno doktor Czosnaczek.<br>Zamówił sobie jeszcze jedną poprawkę. Z jego kasy, zapewnił. Kiedy barmanka napełniała nam kieliszki, nagle doktor spoważniał. Resztki podchmielenia zniknęły. Odezwał się zupełnie innym tonem, bez rubaszności, bez frywolności:<br>- Przejrzałem pana pracę, doktor Broda mi ją pokazała. Chciała mi nią tylko mignąć, ale zatrzymałem ją na pół godzinki. Spodobała mi się, co więcej, jestem pełen uznania. Gratuluję. Jak wspaniale pan rozwiązał zagadnienie kalibrowania pomiarów mikroskopowych wychodząc z niczego, z kawałka liniału i pajęczyny. Toż to prawdziwa robinsonada naukowa! To jest to, czego nam teraz potrzeba. Musimy mieć pomyślunek, bo pieniędzy jeszcze długo nie będziemy mieli. Albo to podawanie