Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
one patrzą. Teraz i żołnierz zezuje na dziewczyny. Ma uśmiech Mony Lizy. One chichocą. Jemu nie wolno. Wytrzymuje obchód grobowca, nie myląc kroków. Stepuje w wojskowym stylu. Robi to wrażenie.
Wokoło łąki tulipanów przybierają na intensywności. Pracownicy terenów zielonych zadbali o piękny wygląd budzącej się do wiosny Warszawy. Gołębie z gołębicami, mężczyźni z kobietami wchodzą w nowe związki uczuciowe. Pojawiają się pierwsze zakochane pary, nieomylny znak odchodzącej zimy. Student, który opuścił wykład, tuli się do wagarującej studentki. Starszy pan z pięknym wąsikiem i laseczką przechadza się, wodząc wzrokiem po siedzących paniach. Matki wyprowadzają w wózeczkach pociechy - owoce zeszłorocznej miłości. Dziadunio z
one patrzą. Teraz i żołnierz zezuje na dziewczyny. Ma uśmiech Mony Lizy. One chichocą. Jemu nie wolno. Wytrzymuje obchód grobowca, nie myląc kroków. Stepuje w wojskowym stylu. Robi to wrażenie. <br>Wokoło łąki tulipanów przybierają na intensywności. Pracownicy terenów zielonych zadbali o piękny wygląd budzącej się do wiosny Warszawy. Gołębie z gołębicami, mężczyźni z kobietami wchodzą w nowe związki uczuciowe. Pojawiają się pierwsze zakochane pary, nieomylny znak odchodzącej zimy. Student, który opuścił wykład, tuli się do wagarującej studentki. Starszy pan z pięknym wąsikiem i laseczką przechadza się, wodząc wzrokiem po siedzących paniach. Matki wyprowadzają w wózeczkach pociechy - owoce zeszłorocznej miłości. Dziadunio z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego