wdów; musiałem wysłuchiwać długich historii o przebiegu pracy, bezrobocia czy służby wojskowej i konspiracyjnej zmarłego, często przeplatanych westchnieniami i płaczem, zapisywać prawie dwie strony z małym odstępem, a za to wszystko brałem psie grosze. Szybko nauczyłem się oceniać klienta już w progu. Pomyśli Pan zapewne, Panie Profesorze, że byłem bydlakiem, goniącym tylko za zyskiem i nieczułym na ludzkie nieszczęścia. Teraz, gdy mam za sobą dłuższe rozmyślanie nad swym życiem, przyznać muszę, że coś z tego było prawdą. Siedziałem tam po to, żeby zarobić, i trudno było mi się wzruszać dziesięć razy dziennie. Przyznać muszę, że chodziło mi o zgromadzenie pewnej sumy