Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
sobie szlak i - oczywiście - wiódł on do Polski nie szerokim, okrężnym łukiem, ale prosto przez Włochy i Austrię do Lwowa, jedynego miasta, które naprawdę kochałem, które kocham, bo tam moje źródła...
i niespodzianie, bo rzadko o nim myślałem, pojawił się mój starszy brat Renek, z którym rozstałem się przed z górą trzema laty: nie wrócił ze szpitala-sanatorium w Gorkim i na próżno moja nowa rodzina, państwo Kańscy, usiłowali się dowiedzieć, co się z nim stało, do jakiego sierocińca i w jakim mieście trafił po zakończeniu kuracji,
i w wyobraźni wyznaczałem mu szlak, który przypominałby mój, gdyby Marusia nie wyruszyła bez
sobie szlak i - oczywiście - wiódł on do Polski nie szerokim, okrężnym łukiem, ale prosto przez Włochy i Austrię do Lwowa, jedynego miasta, które naprawdę kochałem, które kocham, bo tam moje źródła...<br>i niespodzianie, bo rzadko o nim myślałem, pojawił się mój starszy brat Renek, z którym rozstałem się przed z górą trzema laty: nie wrócił ze szpitala-sanatorium w Gorkim i na próżno moja nowa rodzina, państwo Kańscy, usiłowali się dowiedzieć, co się z nim stało, do jakiego sierocińca i w jakim mieście trafił po zakończeniu kuracji,<br>i w wyobraźni wyznaczałem mu szlak, który przypominałby mój, gdyby Marusia nie wyruszyła bez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego