Pij, pij, namawia Kudłaty, zaraz jedziemy do tych panienek. Boże wpół do siódmej, umieram, jęczy Dżaba. To mają być wakacje? Mazury, jeziora, łódki, świeże powietrze. A tutaj od południa do północy w barze, pani Grażynko, jeszcze raz to samo. Zamiast wdychać zdrowe powietrze pali się jednego papierosa za drugim. Bezpośrednia, gorąca linia telefoniczna z naszego apartamentu do baru, pani Grażynko, trzy żubrówki z sokiem grejpfrutowym, będziemy za pięć minut. A teraz przydałoby się coś zjeść. Wziuuuu... i parujące jajecznice z pieczarkami zjeżdżają specjalną windą, specjalnie dla nas. <br>Ubieraj się szybciej, mówi Kudłaty i zagryza wódkę papierosem. Matka już się ubrał, teraz