Typ tekstu: Książka
Autor: Stasiuk Andrzej
Tytuł: Opowieści galicyjskie
Rok: 1995
potem, na widok zasp, tych nowych zrobiło mu się żal. Albo tę noc, gdy znaleźli go w stajni. Był październik. Z księżyca prószył srebrny pył i chrzęścił pod stopami jak szron. Było cicho, więc usłyszeli szloch. Całował obite boki koni, na otartych karkach rozmazywał smarki i łzy.
- Nie przyszedłem w gości - powiedział Kościejny do Semena Wasylczuka, gdy ten wskazał mu krzesło. Stał w progu. Przez otwarte drzwi ulatywało ciepło, w sieni pałętała się biała kura. Wasylczuk siedział pod świętym obrazem, patrzył wskroś ciężkiego powietrza i palił. Za oknem kałuże błota nieustannie występowały z brzegów.
- Przyszedłem ci powiedzieć, że moja baba nie
potem, na widok zasp, tych nowych zrobiło mu się żal. Albo tę noc, gdy znaleźli go w stajni. Był październik. Z księżyca prószył srebrny pył i chrzęścił pod stopami jak szron. Było cicho, więc usłyszeli szloch. Całował obite boki koni, na otartych karkach rozmazywał smarki i łzy. <br>- Nie przyszedłem w gości - powiedział Kościejny do Semena Wasylczuka, gdy ten wskazał mu krzesło. Stał w progu. Przez otwarte drzwi ulatywało ciepło, w sieni pałętała się biała kura. Wasylczuk siedział pod świętym obrazem, patrzył wskroś ciężkiego powietrza i palił. Za oknem kałuże błota nieustannie występowały z brzegów.<br>- Przyszedłem ci powiedzieć, że moja baba nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego