Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
domu, chyba że na odmianę Żenia - już na cały dzień oczywiście - przychodziła do niej. Wtedy Jegor był wolniejszy i wtedy matka przeważnie mówiła: "Adasiu, przejedź się po mieście, rozejrzyj się, bo to jest bardzo ważne w życiu, żeby na wszystko mieć otwarte oczy".

Jeździłem więc z Jegorem po różnych pobliskich gościńcach, przyglądając się pracy chłopów w polu, albo na most; woziliśmy Teklę na targ, a raz nawet wstąpiliśmy na kwas do herbaciarni garbatego Moszka. Jegor jak kozioł wysuwał do przodu swoją rzadką bródkę i potrząsając lejcami opowiadał o Koli, który ma skrofuły i doktor Jakub darmo go leczy; o Gruszeńce, która
domu, chyba że na odmianę Żenia - już na cały dzień oczywiście - przychodziła do niej. Wtedy Jegor był wolniejszy i wtedy matka przeważnie mówiła: "Adasiu, przejedź się po mieście, rozejrzyj się, bo to jest bardzo ważne w życiu, żeby na wszystko mieć otwarte oczy".<br><br>Jeździłem więc z Jegorem po różnych pobliskich gościńcach, przyglądając się pracy chłopów w polu, albo na most; woziliśmy Teklę na targ, a raz nawet wstąpiliśmy na kwas do herbaciarni garbatego Moszka. Jegor jak kozioł wysuwał do przodu swoją rzadką bródkę i potrząsając lejcami opowiadał o Koli, który ma skrofuły i doktor Jakub darmo go leczy; o Gruszeńce, która
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego