Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
A puścić
cholerę, niech idzie, radzili. Zachodzili i żołnierze. Kiedyś przyszedł
wyższej rangi oficer.
- Nu, szto on, sumaszedszyj? Tak nada zastrelit'.
Przekonał go jednak dziadek, że nie, że młody jeszcze, że do łańcucha
tylko nienawykły, ale przywyknie i nie będzie skamlał ani wył. A mnie
serce bez przerwy krwawiło, byłem gotów go bronić przed najwyższym
nawet oficerem i przed wszystkimi. A gdyby miało się coś mu stać,
pragnąłem, żeby mnie się stało to samo. A gdy na płacz mi się zbierało,
zaciskałem powieki, żeby nie płakać. Bo zdawałem sobie sprawę, że on
nie mojego płaczu potrzebuje, lecz mojej wytrwałości, więc muszę
A puścić<br>cholerę, niech idzie, radzili. Zachodzili i żołnierze. Kiedyś przyszedł<br>wyższej rangi oficer.<br> - Nu, szto on, sumaszedszyj? Tak nada zastrelit'.<br> Przekonał go jednak dziadek, że nie, że młody jeszcze, że do łańcucha<br>tylko nienawykły, ale przywyknie i nie będzie skamlał ani wył. A mnie<br>serce bez przerwy krwawiło, byłem gotów go bronić przed najwyższym<br>nawet oficerem i przed wszystkimi. A gdyby miało się coś mu stać,<br>pragnąłem, żeby mnie się stało to samo. A gdy na płacz mi się zbierało,<br>zaciskałem powieki, żeby nie płakać. Bo zdawałem sobie sprawę, że on<br>nie mojego płaczu potrzebuje, lecz mojej wytrwałości, więc muszę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego