ministrami.<br>Jeszcze na froncie doszła uszu wiadomość, że minister finansów pieni się ze złości.<br>- Ładny zwycięzca - mówił. - Dlaczego nie żądał kontrybucji? Zawsze tak było, że kto przegra, ten płaci. Szlachetny, dobrze, niech teraz sam gospodaruje, gdy w skarbie pustki. Niech płaci fabrykantom za armaty, szewcom za buty, dostawcom za owies, groch i kaszę. Dopóki była wojna, wszyscy czekali, a teraz - płać, jak nie ma z czego.<br>Wściekły był i minister spraw zagranicznych.<br>- Jak świat światem, nigdy jeszcze nie zawierano pokoju bez ministra spraw zagranicznych. A cóż to ja od parady? Urzędnicy śmieją się ze mnie.<br>Ministrowi handlu fabrykant spokoju nie dawał