Zdjął kapelusz, deszcz momentalnie gładko przylepił do czaszki jego rzadkie włosy. - Faoiltiarna! Ja swój, hasło i odzew znam... Od Faoiltiarny jadę, wasza wielmożność... Czekam tu, jak było umówione...<br>- Ci tam, co za jedni?<br>- Moja eskorta - <orig>havekar</> skłonił się jeszcze głębiej. - Ten tego, elfy...<br>- Jeniec?<br>- Na wozie. W trumnie.<br>- W trumnie? - grom częściowo zagłuszył wściekły ryk jeźdźca w hełmie z nosalem. - Nie ujdzie ci to płazem! Pan de Rideaux rozkazał wyraźnie, że jeniec ma być dostarczony żywy!<br>- Żywy jest, żywy - wybełkotał pospiesznie handlarz. - Jak było rozkazane... W trumnę wsadzony, ale żywy... Nie mój to był pomysł, z tą trumną, wasza wielmożność... To