Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
błagalnie z głębi dołu. - Nie mogę stąd wyleźć. Wołałem o pomoc, ale nikt mnie nie słyszał.
Przyklęknąłem na krawędzi dołu i podałem mu rękę. Postękując wygramolił się na powierzchnię. Tutaj odetchnął głęboko i z ogromną ulgą. Potem, zataczając się, przelazł przez gruz i stanął oko w oko z całą naszą gromadką.
- Boże drogi - załamała ręce ciotka Zenobia. - Co się panu stało, panie Kuryłło ?
Z roztargnieniem rozejrzał się po naszych twarzach. Wydawało się, że ciągle nie dowierza swojemu szczęściu. Obmacał starannie nogi, dotknął dłońmi ramion i piersi, wreszcie powiedział:
- Byłem m lesie na spacerze. Zaskoczyła mnie burza, zdołałem jednak dopaść ruin. Chciałem
błagalnie z głębi dołu. - Nie mogę stąd wyleźć. Wołałem o pomoc, ale nikt mnie nie słyszał.<br>Przyklęknąłem na krawędzi dołu i podałem mu rękę. Postękując wygramolił się na powierzchnię. Tutaj odetchnął głęboko i z ogromną ulgą. Potem, zataczając się, przelazł przez gruz i stanął oko w oko z całą naszą gromadką.<br>- Boże drogi - załamała ręce ciotka Zenobia. - Co się panu stało, panie Kuryłło &lt;page nr=90&gt;?<br>Z roztargnieniem rozejrzał się po naszych twarzach. Wydawało się, że ciągle nie dowierza swojemu szczęściu. Obmacał starannie nogi, dotknął dłońmi ramion i piersi, wreszcie powiedział:<br>- Byłem m lesie na spacerze. Zaskoczyła mnie burza, zdołałem jednak dopaść ruin. Chciałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego