Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
łupanego, a koniec ginie w pomroce
przyszłości, którą rozświetlą - powiedział z przekąsem - dopiero
krocie przyszłych pokoleń.

W każdym razie niedawno sam szef Abwehry, Canaris, został
powieszony za żebro na rzeźnickim haku... - markiz znów zlustrował z
irytacją swoje paznokcie.
- Zdrowo i skutecznie - dodał.
- Tego właśnie nie powinieneś dodawać! - wtrąciłem swoje trzy
grosze.
- Tak? - rzucił mi ostre spojrzenie.
- Tak.
- Skoro tak, to powinienem co dzień modlić się za Canarisa? -
spytał z szyderczym uśmiechem.
- Wszyscy powinniśmy się modlić - powiedziałem rozjątrzony do
głębi.
- Za Canarisa! - parsknął markiz.
- Nie.
0 ciszę nad naszym krótkim życiem.
- 0, tak!... - zawołał odrywając się od swoich rysunków
młodzieniec z azteckim
łupanego, a koniec ginie w pomroce<br>przyszłości, którą rozświetlą - powiedział z przekąsem - dopiero<br>krocie przyszłych pokoleń.<br> &lt;page nr=218&gt;<br> W każdym razie niedawno sam szef Abwehry, Canaris, został<br>powieszony za żebro na rzeźnickim haku... - markiz znów zlustrował z<br>irytacją swoje paznokcie.<br> - Zdrowo i skutecznie - dodał.<br> - Tego właśnie nie powinieneś dodawać! - wtrąciłem swoje trzy<br>grosze.<br> - Tak? - rzucił mi ostre spojrzenie.<br> - Tak.<br> - Skoro tak, to powinienem co dzień modlić się za Canarisa? -<br>spytał z szyderczym uśmiechem.<br> - Wszyscy powinniśmy się modlić - powiedziałem rozjątrzony do<br>głębi.<br> - Za Canarisa! - parsknął markiz.<br> - Nie.<br> 0 ciszę nad naszym krótkim życiem.<br> - 0, tak!... - zawołał odrywając się od swoich rysunków<br>młodzieniec z azteckim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego