Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Waldemar
Tytuł: Burza nad Wiłą. Dziennik 1980-1981
Rok: 2002
gorzej. Wsiadłem do taksówki. Ubecka mandarynka ruszyła za nami. A jednak!
Pod kasami biletowymi na Okęciu byli już wszyscy. Także Adam Kersten, który nas odprowadzał, ale nie mógł niestety widzieć, co się stało, gdy przechodziliśmy przez kontrolę biletów i bagaży. Sądził, że odlecieliśmy bez przeszkód. W różnych miejscach sali biletowej grupki mężczyzn w sile wieku obserwowały nas bez specjalnego kamuflażu. Było ich chyba z piętnastu. Prawdziwa gwarancja bezpieczeństwa. "Kochani, mamy potężną obstawę" - powiedziałem zamiast dzień dobry. "Widzimy, widzimy, spokojnie" - odpowiedział Andrzej Wielowieyski, taszczący wielką czarną teczkę dokumentnie wypchaną. Na pewno było w niej mnóstwo kanapek przyrządzonych przez żonę. Z teczki Andrzeja
gorzej. Wsiadłem do taksówki. Ubecka mandarynka ruszyła za nami. A jednak!<br>Pod kasami biletowymi na Okęciu byli już wszyscy. Także Adam Kersten, który nas odprowadzał, ale nie mógł niestety widzieć, co się stało, gdy przechodziliśmy przez kontrolę biletów i bagaży. Sądził, że odlecieliśmy bez przeszkód. W różnych miejscach sali biletowej grupki mężczyzn w sile wieku obserwowały nas bez specjalnego kamuflażu. Było ich chyba z piętnastu. Prawdziwa gwarancja bezpieczeństwa. "Kochani, mamy potężną obstawę" - powiedziałem zamiast dzień dobry. "Widzimy, widzimy, spokojnie" - odpowiedział Andrzej Wielowieyski, taszczący wielką czarną teczkę dokumentnie wypchaną. Na pewno było w niej mnóstwo kanapek przyrządzonych przez żonę. Z teczki Andrzeja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego