stała, trzymając się szerokiej spódnicy <br>swojej matki i przyglądała mi się z ciekawością <br>tymi szarymi oczyma, to strasznie mi się zachciało, żeby <br>została i żeby poszła ze mną do mego pokoju, i żeby <br>bawiła się ze mną, i żebyśmy mogły tam być <br>długo, zupełnie same, bez dorosłych. <br><br>Ale byłam bardzo grzeczna, bardzo nieśmiała, nigdy <br>nie napierałam się niczego i wcale nie wiedziałam, jak <br>do tej sprawy przystąpić. <br><br>A tymczasem moja mama z matką Sabinki obejrzały już <br>leżące na stole pończochy i omówiły, które <br>się "jeszcze opłaci", a które "już <br>nie", i matka Sabinki zaczęła się żegnać. <br><br><br>- Ukłoń się pani! - powiedziała już