Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
raz w tygodniu przystrzygał ją nożyczkami.

Witał mnie zawsze tymi samymi słowami:

- Dzionek jak skowronek...

I kiwał dobrotliwie głową.

Lubił opowiadać, jak to w sześćdziesiątym trzecim roku dowodził pod Wąchockiem oddziałem kosynierów, myliły mu się czasy i ludzie, wodzem powstania był raz Langiewicz, a raz Kościuszko, o Traugucie mówił "Trygut", gubił wątek opowiadania i znów zaczynał od początku.

- Zaraz... o czym to mówiłem?... Aha... Pod Wąchockiem, pamiętam jak dziś... zebrałem w lesie moich kosynierów... a tęgi byłem wojak... i... tego... jakeśmy wypadli z lasu - Moskale w płacz: "Paliaki nie ubiwajcie! Bierzcie, powiadają, w plen!" A my ich do naczelnika... Dwadzieścia tysięcy
raz w tygodniu przystrzygał ją nożyczkami.<br><br>Witał mnie zawsze tymi samymi słowami:<br><br>- Dzionek jak skowronek...<br><br>I kiwał dobrotliwie głową.<br><br>Lubił opowiadać, jak to w sześćdziesiątym trzecim roku dowodził pod Wąchockiem oddziałem kosynierów, myliły mu się czasy i ludzie, wodzem powstania był raz Langiewicz, a raz Kościuszko, o Traugucie mówił "Trygut", gubił wątek opowiadania i znów zaczynał od początku.<br><br>- Zaraz... o czym to mówiłem?... Aha... Pod Wąchockiem, pamiętam jak dziś... zebrałem w lesie moich kosynierów... a tęgi byłem wojak... i... tego... jakeśmy wypadli z lasu - Moskale w płacz: "Paliaki nie ubiwajcie! Bierzcie, powiadają, w plen!" A my ich do naczelnika... Dwadzieścia tysięcy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego