wam o tym nie nadmienić. <br>- Ale snadź nie z góry - parsknął człowiek w szubie. - Chyba nie sądziliście, panie, że na to pójdę. Jestem kupcem, człowiekiem interesu. A w interesach jest tak, że wpierw usługa, potem zapłata. Wasza usługa: eskortować mnie bezpiecznie przez Przełęcz Srebrną do Broumova. Wykonacie, będzie zapłacone. Sto guldenów, co do halerza.<br>- Lepiej - rzekł ze znaczącym naciskiem Hayn von Czirne - żeby tak było. Naprawdę lepiej, panie Throst. A na wozach cóż to wieziecie, jeśli wolno spytać? <br>- Towar - odrzekł spokojnie Throst. - Jaki, to rzecz moja. I tego, kto zań płaci. <br>- Jasne - kiwnął głową Czirne. - Mnie zresztą po cóż to wiedzieć